Witajcie Kochani!
Dzisiaj absolutna bomba kaloryczna, która nie bardzo idzie w parze z powitaniem wiosny. Każdy marzy by na wiosnę troszkę zimowych zapasów tluszczykowych ubyło, ale niestety ten torcik nam w tym nie pomoże. Z drugiej strony, czasem chyba warto zgrzeszyć ;)Na tort bezowy będzie potrzeba:
4 białka jajek
1 szklankę cukru (może być czubata)
Natomiast na krem cytrynowy:
4-5 łyżek cukru pudru
200 g masła
3 łyżeczki konfitury cytrynowej (przepis na konfiturę podawała Basia w poście o ciasteczkach TUTAJ)
3 czubate łyżki ugotowanego budyniu śmietankowego (to ok. polowa opakowania)
BEZY:
Białka należy ubić na sztywną pianę. Gwarancję, że właściwie się ubiją zapewni nam czysty i dokładnie wysuszony garnek i maleńka szczypta soli. Po ubiciu piany powolutku dodajemy cukier i miksujemy dalej aż piana zrobi się ciągnąca i błyszcząca.
Taka masę bezowa wykładamy na dwie blaszki, formując dwie okrągłe części naszego tortu. Blaszki najlepiej wyłożyć papierem do pieczenia. Obie blachy wkładamy do nagrzanego do 150 stopni piekarnika. Jedna wyżej a druga niżej. Jak odrobinkę się podniosą, to zmniejszamy temperaturę do 100 stopni i w takiej pieczemy przez godzinę. W połowie tej godziny można zamienić blaszki miejscami, żeby bezy równo się upiekły. Po godzinie wyłączamy piekarnik, a bezy pozostawiamy w nim na noc do wysuszenia.
KREM:
Miękkie masło mieszamy z cukrem pudrem i ubijamy na puszystą masę (ok. 7-10 minut). Do takiej masy dodajemy po łyżce konfitury a następnie ugotowanego i ostudzonego wcześniej budyniu.
Wykładamy krem na jedna bezę i przykrywamy drugą. Na górę można jeszcze wyłożyć bitą śmietanę, ale ja doszłam do wniosku, że wtedy było by za dużo dobrego :)
Tort jest dosyć czasochłonny, przez to że bezy musza tak długo siedzieć w piekarniku, ale z drugiej strony jednak, bardzo prosty w wykonaniu. Krem cytrynowy można również zastąpić innymi smakami. Ważne jednak żeby nie były za słodkie, bo tort będzie po prostu mdły. Myślę, że kawa świetnie się sprawdzi jako alternatywa. A latem, świeże owoce... Maliny, truskawki... A może i banany?
Życzę Wam powodzenia w eksperymentowaniu i radości w wykorzystywaniu "cukrowej energii" :)
ANIA
Dziewczyny... zlitujcie się! ;) Tort wygląda tak pysznie, że teraz nie będę myślała o niczym innym!
OdpowiedzUsuńJakbym mogla to chetnie bym sie podzielila :) To jednak taka bomba cukrowa, ze to za duzo na jedna osobe :) ANIA
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń