poniedziałek, 18 marca 2013

Peeling Sea of Spa i jego domowa alternatywa

Witajcie Kochani!



Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć o peelingu do ciała marki Sea of Spa. Jest to peeling na bazie soli z Morza Martwego z dodatkiem wosku pszczelego. Sole zawarte w tym peelingu to miedzy innymi sole potasowe, sodowe, wapniowe, magnezowe, oraz związki siarkowe i bromowe - wszystkie słynące z właściwości odżywczych i oczyszczających. Peeling jest stosunkowo ostry, dlatego na pewno nie nadaje się do użycia na twarz. Sprawdza się jednak wyśmienicie na całym ciele, a w szczególności na stopach i dłoniach.

Po raz pierwszy spotkałam się z tym peelingiem pracując w bardzo przytulnym salonie kosmetycznym. Tam używałyśmy go przy zabiegach manicure i pedicure, a czasami przy masażu całego ciała. Cechą charakterystyczną tego peelingu jest to, że najlepiej nakłada się go na suchą skórę ( po wilgotnej po prostu się ślizga, ze względu na swoja tłustawą konsystencję). Drobinki soli złuszczają obumarłe komórki naskórka i wspaniale masują, wspomagając krążenie krwi. Olejki i wosk pszczeli lekko ogrzane temperaturą ciała  sprzyjają masażowi i niesamowicie odżywiają skórę, która po takim peelingu staje się niesamowicie gładka i w zasadzie nie potrzebuje dodatkowego nawilżenia w postaci kremu.

Myślę, że wraz z wyczekiwaną przez nas wszystkich wiosną, warto zadbać nie tylko o swoje ciało  ale zwłaszcza o spierzchnięte mrozem czy wiatrem dłonie i stopy, o których nieco zapominamy w ciągu zimy.

Peeling występuje w wielu wersjach zapachowych, a każda z nich pachnie po prostu obłędnie! Mamy do wyboru: czerwony grejpfrut, mleczko migdałowe z orchidea, lawendę  mango i brzoskwinie (czyli mój wybór), miętę z trawą cytrynową, liczi i kokos, pomarańczę z cynamonem (bardzo świąteczny zapach), wanilię i patchouli oraz zieloną herbatę z jaśminem. Każda z wersji ma również inny kolor, tak więc dosłownie "do wyboru, do koloru!" 

Już wyczerpałam swój zapas peelingu, ale ponieważ "potrzeba matką wynalazku," znalazłam dla niego domowa alternatywę. Bardzo łatwą do zrobienia i nie wymagającą specjalnych składników.
Potrzebujemy tylko miodu, soli i oliwy z oliwek! Sadze że każdą z tych rzeczy bez problemu znajdziecie w swoich kuchniach. Dodatkowo, w zależności od tego jaki rodzaj soli posiadacie, możecie stopniować moc peelingu. To znaczy, że jeśli użyjemy bardzo drobniutkiej soli, możemy śmiało użyć takiego peelingu do twarzy. Zamieniając sól na bardziej gruboziarnista, możemy stworzyć peeling do ciała lub stóp. Ja robię sobie małą porcję takiego peelingu i przechowuję ją w małym plastikowym pojemniczku.














Domowa wersja peelingu może nie powala zmysłowym zapachem, ale i tutaj możemy nasz peeling podrasować za pomocą rożnych olejków eterycznych. Uwaga jedynie na olejki, które mogą podrażniać skórę (np. cytrusowe), zwłaszcza jeśli planujemy używać peelingu na skórze twarzy!

Co sądzicie o takiej domowej alternatywie dla peelingu? Czy Wy też stosujecie domowe mieszanki? Jakie są Wasze ulubione? Zapraszam Was serdecznie, dzielcie się swoimi doświadczeniami!

ANIA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz