sobota, 11 maja 2013

Pomyslowo o korektorze

Witajcie Kochani!


Okolo zeszlego tygodnia wykonczyl mi sie najjasniejszy odcien korektora w mojej Sephorowskiej paletce korektorow. Znajdowaly sie w niej dwa odcienie cieliste, jasno zielony i jasno fioletowy. Oczywiscie najbardziej popularny to ten cielisty, a ja zuzywalam najwiecej jasniejszego odcienia. No i co teraz, paletka w 3/4 pelna, a ja sie czuje jakby mi sie skonczylo cale opakowanie :(

Nagle, podobnie jak "Pomyslowemu Dobromirowi", zapukal do mojej glowy orzeszek wraz z pomyslem :)
Skoro w paletce znajduje sie ciemniejszy odcien korektora, to mozna go z czyms pomieszac zeby stal sie jasniejszy prawda?


Tak oto pomieszalam ciemniejszy kolor wraz z jasno zielonym, otrzymujac ukochany jasniejszy odcien! Na koniec postaralam sie wyrownac jego powierzchnie po zmieszaniu i wsadzilam go na kilkanascie minut do lodowki, poniewaz podczas mieszania jego kremowa konsystencja sie nieco rozluznila. 


Takim oto sposobem uratowalam cala paletke przed wyrzuceniem, a swoja kieszen uchronilam przed kolejnym wydatkiem! A Wy macie jakies sposoby na podobne ratowanie lub "upgrade" kosmetykow?
Chetnie wyprobuje Wasze sugestie!

ANIA

czwartek, 2 maja 2013

Eyelinery pod lupą...

Witajcie Kochani!


W odpowiedzi na komentarz z prośbą o pomoc w malowaniu kresek śpieszę z odpowiedziami :)


Jak wiecie mamy kilka produktów do wyboru: kredki do oczu, eyelinery w płynie  w żelu/kremie czy tzw. "cake eyeliner" czyli podobne do wypiekanych cieni do powiek. Sama przyznam, że spróbowałam prawie wszystkich opcji i na ta chwile najczęściej używam kredki lub eyelinera w płynie. Wszystko zależy również od tego jaki efekt chcemy uzyskać.

Jeśli chodzi o moje doświadczenia z malowaniem pięknych retro kresek, to nie zawsze mi się to udaje. Wydaje mi się po pierwsze, że moje oczy i powieki nie są symetryczne, a do tego lekko opadające. Znalezienie odpowiedniego kształtu kreski zajęło mi mnóstwo czasu i prób. Ostatnio jednak, znalazłam bardzo prosty sposób na cienkie kreski i teraz nosze je prawie codziennie! Sekret tkwi w metodzie o nazwie "tightlining." Metoda ta sprawdza się rewelacyjnie na opadających powiekach, lub u osób, których przestrzeń na ruchomej powiece jest niewielka. Tightlining to nic innego jak wprowadzenie kredki/linera na górną linie wodna i miedzy rzęsy. Linia w ten sposób poprowadzona zagęszcza rzęsy i dodaje wyrazistości spojrzeniu. Mnie osobiście kojarzy się z ciemną oprawą oczu arabskich kobiet. Do takiej linii pozostaje dorobić tzw. "wing" - czyli końcówkę wygiętą w kierunku brwi.

Zacznijmy jednak od bazowych informacji: czym, co i jak nakładać?

Do wyboru mamy rożnego rodzaju pędzle - najczęściej są to pędzle płaskie, ukośnie ścięte lub okrągłe i bardzo cienkie. W eyelinerach płynnych zdarzają się cienkie pędzelki z włosia  aplikatory o kształcie stożka lub takie jak we flamastrach, zwłaszcza jeśli płynny eyeliner ma własnie jego postać. Ja nigdy eyelinera-pisaka nie używałam. Sprawdzałam kilkukrotnie na ręce tester, ale zawsze rozpływał się w liniach papilarnych i to skutecznie mnie odstraszało od zakupu tego rodzaju linera. Jego plusem na pewno jest to ze nie potrzebujemy dodatkowego pędzla i kreskę malujemy "od reki."
Pędzelek skośny sprawdza się najlepiej do eyelinerów w żelu/kremie i "cake linerów" czy nawet zwykłych cieni. Dla mnie jest on wygodniejszy od zwykłego cienkiego pędzla. Taki ścięty pędzelek jednak może mieć swoje wady - np. w budowie :P


Na zdjęciu starałam się uchwycić i porównać oba pędzle. Ten o czarnym włosiu to pędzelek magnetyczny 3w 1 Sephory, a ten drugi to zwyklaczek za grosze z H&M. Jeśli się przyjrzycie, możecie zauważyć jak wiele nierówności i o ile grubszy jest ten z Sephory. Choć oba nie są idealne (ze względu na to, że włosie rozchodzi się na czubku i nie skleja w cieniutka, precyzyjna linie), ten z H&M jest obecnie moim ulubionym. Zwłaszcza, że jego drugi koniec to pędzel-kuleczka, który świetnie cieniuje załamanie powieki.


Jeśli chodzi o cienkie pędzelki w płynnych eyelinerach, to preferuje aplikatory stożkowe (jak na zdjęciach wyżej). Są nieco sztywniejsze i dzięki temu lepiej rozkłada się nacisk jaki wywieramy i łatwiej go kontrolować. Te, które miały normalne włosie były dla mnie za miękkie i się rozchodziły, albo na odwrót  za sztywne i kułam się w powieki zamiast malować :( Nic przyjemnego!


Osobom, które dopiero zaczynają przygodę z kreskami, proponowałabym zacząć od malowania cieniami i skośnym pędzelkiem. Po pierwsze efekt jest delikatniejszy i łatwiejszy do skorygowania, a po drugie, nie wymaga zakupu kolejnego kosmetyku, jeśli cienie posiadamy już w domu (sama własnie tak zaczęłam).
Jeśli jednak zależy nam na bardzo wyraźnym efekcie jaki daje płynny eyeliner, możemy posłużyć się "cieniowym" szkicem i płynny eyeliner poprowadzić wzdłuż niego. Na pewno będzie łatwiej!
Inne metody to rysowanie małych kropeczek lub kreseczek wzdłuż linii rzęs  które później łączymy w jedną. Mnie to jednak jakoś nigdy nie przekonywało.
Kolejnym sekretem jest to w jaki sposób patrzymy w lustro. Taka błahostka, a może nam bardzo ułatwić pracę! Jeśli będziemy patrzeć w lustro ze spuszczonym wzrokiem, nasza powieka nie będzie się zbyt mocno marszczyć, a na takiej bez problemu namalujemy idealna kreskę!

Przejdźmy do zdjęć :)
Kreska malowana cieniem do powiek:


W moim przypadku nałożyłam cień metodą tightlining, a następnie pociągnęłam nieco w kierunku brwi, żeby utworzyć mój "wing." (Swoją drogą, ciekawa nazwa - mnie to skrzydełka nie przypomina :P) Kiedy wyznaczyłam w którym miejscu ma się kończyć, poprowadziłam linie do środka powieki tworząc jakby mały trójkącik i wypełniając jego środek. Linia jest dosyć cienka i delikatna.

Kreska malowana płynnym eyelinerem:


W tym przypadku naśladowałam kształt naszkicowany cieniem, jednak przy odrobinie wprawy można ominąć szkicowanie :) Eyeliner pociągnęłam również po linii wodnej, jednak nie jest to konieczne.

Gorne zdjecia przed pogrubieniem. Dolne to efekt po.
Jeśli mamy pierwszy zarys naszej kreski, możemy oczywiście nad nią popracować nieco więcej i zmieniać jej kształt czy grubość. Ja najpierw ją pogrubiłam  "skrzydełko" :) naszej kreski powinno jednak schodzić ku końcówce brwi, a jak widzicie na zdjęciach poniżej, u mnie się ta linia za bardzo wydłużyła. Kąt pod którym nasza linia powinna się wznosić możemy łatwo wyznaczyć, przykładając pędzelek do skrzydełka nosa, prowadząc przez kącik oka do końcówki brwi. Dlatego wymarzałam samą końcówkę kreski i ja nieco poprawiłam. Swoją drogą, zawsze mam problem żeby "wing" zadzierał się tak samo na obu powiekach :) Myślę, że to przez tą asymetrię :P


Kreska malowana kredką:

Znowu tak samo: tightlining jako krok nr. 1. Nastepnie lekki zarys koncowki na powiece, jednak tutaj roztarlam koncowke pedzelkiem, zeby byla bardziej precyzyjna. Kredke, mozemy rowniez "zagruntowac" cieniem, zeby dluzej sie trzymala. Daje to rowniez ciekawe efekty, jesli kreska jest czarna a cien np opalizujacy na jakis inny kolor.


Jesli chodzi o eyeliner zelowy, to rowniez probowalam. Jego wielka zaleta bylo to, ze bardzo dlugo sie trzymal i nie rozmazywal. Konsystencje mial dosyc ciezka i bardzo szybko zasychal, wiec jednak jakos nie przypadl mi do gustu i skonczyl w kosmetyczce mojej siostry :P (Ta to ma ze mna dobrze, jak mi cos nie przypasuje to zaraz wpada w jej rece!).

Od gory od lewej: Oko bez kreski (biala kredka w dolnej linii wodnej), kreska cieniem, pogrubiona kreska plynnym linerem, i kreska kredka.
Jesli macie jeszcze jakies pytania, smialo piszcie w komentarzach. Mam nadzieje, ze choc odrobine pomoglam i znajdziecie wsrod moich propozycji cos dla siebie! A moze macie swoje, nietypowe sposoby na udane kreski? Podzielcie sie swoimi pomyslami!

ANIA

środa, 1 maja 2013

Majówkowe słodkości

Jako że mamy już upragniony, zapewne przez wszystkich, weekend majowy proponuję kolejną porcję pysznych kalorii :)
Majowe griillowanie przeważnie zobowiązuje do przyniesienia czegoś dobrego do zjedzenia - dlaczego nie przynieść czegoś praktycznego ? Mała ciasteczka "na raz" zawsze sprawdzają się w takich sytuacjach.

Mam dzisiaj dla Was przepis na maślane ciasteczka z masą z białej czekolady.
Zabieramy się do pracy !

Na ciasto potrzebujemy:


  • 250 g mąki
  • 125 g cukru
  • 125 g masła
  • 10 g cukru waniliowego
  • 1 jajko
  • 1/2 łyżeczki soli


Mieszamy wszystkie suche składniki. Mąkę możemy przesiać ale jeśli się spieszycie nie jest to konieczne.
Do suchych składników dodajemy posiekane w kosteczkę ZIMNE ! masło. Wyrabiamy dość szybko aby masło nie roztopiło się zbytnio w dłoniach. Najlepszym sposobem jest delikatne rozcieranie grudek masła  palcami. Po wyrobieniu ciasto powinno przybrać konsystencję mokrego piasku. Dodajemy jajko i szybko ponownie wyrabiamy. Formujemy kulę, owijamy folią lub wsadzamy do woreczka i zostawiamy w lodówce na minimum 30 minut.

W tym czasie możemy zabrać się za masę.

Potrzebujemy: 

  • ok.40 g słodkiej śmietanki 
  • tabliczkę białej czekolady
  • 75 g miękkiego masła 




Czekoladę ścieramy na grubych oczkach tarki. Śmietankę zagotowujemy i zalewamy czekoladę. Mieszamy aż się rozpuści i zostawiamy do ostygnięcia. Masło ubijamy mikserem przez 10 minut, później dodajemy po łyżce masy czekoladowej, a po dokładamy wymieszaniu wszystkiego odstawiamy w chłodne miejsce aby lekko stęgła. 




Ciasto po wyjęciu  z lodówki dzielimy na 2-3 części. Zanim rozwałkujemy taką cześć warto ponownie "przegnieść" ciasto kilka razy- ułatwi nam to rozwałkowywanie, a ciasto nie będzie pękać. Po rozwałkowaniu ciasta na ok. 2-3 mm wycinamy kółka, z czego w połowie wycinamy małą foremką "okienko". Najlepiej jest sprawdzić ile rzędów ciasteczek zmieści się na blasze, wtedy łatwiej będzie upiec odpowiednią ilość ciasteczek na spód i górę. Pieczemy w 160 stopniach przez 10 minut.


Po ostygnięciu krążków, przekładamy ciasteczka masą i sklejamy do pary: całe ciasteczko + ciasteczko z "okienkiem". Wkładamy do lodówki aby masa dobrze stężała a ciasteczka zmiękły. 






ENJOY ! 


Może macie własne sprawdzone przepisy na "praktyczne" ciasteczka ? Z chęcią wypróbuję któryś z Waszych :)
BASIA
Pomysł na przepis pochodzi z książki Sigrid Verbert "Smakowite prezenty słodkie  i słone przysmaki na cały rok"
 wyd. JEDNOŚĆ 
 2010